zwierzęta
Co uratowało wieloryby przed zagładą?
Oczywiście nie działania ekologów, ale postęp technologiczny. Olej wielorybi używano kiedyś do smarowania maszyn, produkowano z niego mydło, był podstawą do produkcji kredek, maści, plastrów, atramentu oraz oczywiście był paliwem do ulicznych lamp, niezbędny był również w produkcji świec. Do lamp najlepiej nadawał się olej z tłuszczu kaszalota, gdyż nie kopcił i nie miał brzydkiego zapachu, co było charakterystyczne dla oleju pozyskiwanego z innych wielorybów. Z fiszbin wielorybów robiono parasole, szczotki, łyżki do butów, czy gorsety. Z zębów kaszalota produkowano klawisze do instrumentów, guziki, a ozdobione sprzedawano jako rękodzieło. Z kości wytwarzano nawóz. Świece z woskiem pszczelim pojawiły się w Europie dopiero w średniowieczu, jednak były one zdecydowanie droższe w produkcji, a produkcją zajmowali się głównie duchowni. W Chinach popularny był tłuszcz wielorybi, a w Japonii nietypowy tłuszcza roślinnych z orzechów. Najtańszy był tłuszcz łojowy (pozyskiwany głównie z bydła), który miał brzydki zapach i mocno kopcił, jednak był zdecydowanie najtańszy w pozyskiwaniu. Swój szczyt wielorybnictwo miało pod koniec XIX wieku i na początku XX wieku, wielorybów było coraz mniej, koszty rosły, rozpowszechniać się zaczął gaz, ropa naftowa (smary), elektryczność i plastik. Mięso wielorybów nie mogło konkurować smakiem z innym mięsem z np. wieprzowiną czy wołowiną. Oczywiście do dzisiaj są miejsca na świecie, gdzie z braku pożywienia ciągle zabija się wieloryby (Inuici).