logo

biznes-ekonomia
Nowe perspektywy dla detergentów

Nowe perspektywy dla detergentów
Jedynie 60 procent ludności świata może w domu wymyć ręce mydłem i pod bieżącą wodą. Pandemia koronawirusa ujawnia skalę cywilizacyjnych zaniedbań na świecie. Otwiera też nowe perspektywy dla producentów i eksporterów mydła i detergentów. Może to zaskakiwać, ale jednym z potentatów jest polski przemysł

Od wynalezienia mydła, znanego już w czasach wczesnobabilońskich, niedługo minie 5 tysięcy lat, ale nadal jest to w skali globalnej produkt deficytowy. Mydło znane było już też w starożytnych Chinach, Indiach i Egipcie. Do starożytnego Rzymu trafiło jednak dopiero w I wieku przed naszą erą z podbitej przez Juliusza Cezara Galii. Wyrabiano je tam wówczas z łoju i z popiołu z jesionowego drewna.

Mroki wczesnego Średniowiecza nie ominęły kwestii mycia i cywilizacja na nowo zaczęła się kojarzyć z mydłem dopiero w VIII wieku. Wytwarzano je wówczas głównie na terenach dzisiejszych Włoch i Hiszpanii. Do Francji mydło na bardziej powszechną skalę powróciło dopiero w XV i XVI stuleciu, za sprawą rozwoju manufaktur. O masowej produkcji – i użyciu – mydła można mówić jednak dopiero pod koniec XVIII wieku dzięki pracom doświadczalnym ówczesnych wynalazców angielskich i francuskich, które pozwoliły nadać wytwarzaniu mydła charakter poważniejszego procesu chemicznego.

Polska – nawiasem mówiąc – też miała w tym samym mniej więcej okresie udane doświadczenia chemiczne, zakończone niestety klęską ekonomiczną. Za produkcję mydła zabrał się w swoim dworze pod Sochaczewem Cyprian Franciszek Zabłocki. Produkcja się udała, gorzej poszło z jej transportem do Gdańska. Aby uniknąć oka pruskich celników, mydło spławiane było pod wodą i niestety rozpuściło się w nurtach Wisły. Stąd używane do dziś powiedzenie – wyszedł jak Zabłocki na mydle. To przestroga przed zbyt ryzykownym wyrachowaniem.

Prawdziwie masowa skala produkcji mydła, a później i innych detergentów, rozpoczęła się wraz z nadejściem XX wieku. Po II wojnie światowej powstał w Europie i na świecie (z oporami w naszej części kontynentu) wielki przemysł środków do mycia i prania, który doprowadził do wykształcenia kilkunastu światowych mydlanych koncernów. Główną rolę w tym przemyśle odgrywają producenci z krajów Unii Europejskiej.

Według świeżo opublikowanych danych Eurostatu kraje UE wyprodukowały w 2018 r. 12,6 mln ton mydła i detergentów. Zdecydowana większość – 81 proc. – przypada na detergenty i płyny do mycia. Pozostała ilość to mydła oraz inne substancje aktywne powierzchniowo. Piątka największych producentów wśród krajów UE to Włochy, Niemcy, Hiszpania, Francja i Polska, na które przypada razem 74 proc. produkcji detergentów oraz 85 proc. mydła wytwarzanego w krajach unijnych.

Według danych GUS, zawartych w najnowszym wydaniu Rocznika Statystycznego Przemysłu (opublikowanym 19 marca 2020 r.), produkcja mydła i detergentów przekroczyła w Polsce w 2018 r. poziom 1 mln ton. Z kolei 241 tys. ton wyniosła produkcja mydła oraz preparatów stosowanych tak jak mydło, 783 tys. ton – środki do prania i czyszczenia, do czego można byłoby jeszcze doliczyć 175 tys. ton kosmetyków do włosów, z których znaczna część to środki zbliżone swoim składem chemicznym do mydła.

Mydło, środki piorące i inne detergenty to produkty bardzo ożywionej zagranicznej wymiany handlowej, w której główna rola również przypada krajom unijnym, w tym Polsce. Najświeższe dane Eurostatu, obejmujące już cały 2019 r., a nawet pierwszy miesiąc 2020 r., wskazują, że UE jest w tej dziedzinie potentatem eksportowym. W 2019 r. kraje Unii (już w składzie 27 państw, bez Wielkiej Brytanii) wyeksportowały 3 244,4 tys. ton mydła i detergentów, importując jednocześnie 1 321,7 tys. ton. Nadwyżka wyniosła 1 922,7 tys. ton. W styczniu 2020 r., a więc właściwie jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa, eksport wyniósł w tej dziedzinie 253,5 tys. ton, przy imporcie sięgającym 85,7 tys. ton.

Najwięksi unijni eksporterzy mydła i detergentów to w 2019 r. Niemcy – 795,5 tys. ton, Włochy – 416,2 tys. ton i Polska – 351,2 tys. ton. W dalszej kolejności Francja i Belgia. Rynki odbioru to przede wszystkim Wielka Brytania – 893,4 tys. ton oraz Rosja (252 tys. ton), Turcja (179,7 tys. ton) i Szwajcaria (176,1 tys. ton).

Dostatek w produkcji (i eksportu) mydła i innych środków czystości w Polsce nie jest równoznaczny z równie intensywnym codziennym ich użyciem w naszym kraju. Oficjalne statystyki GUS (Rocznik Statystyczny RP 2019) mówią, że w 2018 r. do konsumpcji trafiło w Polsce 674 tys. ton mydła, detergentów i preparatów do prania. Wskazywałoby to na przeciętne ich zużycie przez przeciętnego Polaka sięgające 17,5 kilograma mydła i detergentów rocznie. To przyzwoity europejski poziom, zwłaszcza jeśli się pamięta, że jeszcze 30 lat temu z niewielkim okładem mydło było sprzedawane w Polsce na kartki.

Okazjonalnie przeprowadzane badania socjologiczne wskazują, że nie jest niestety aż tak dobrze, co wynika przede wszystkim ze słabego w Polsce nawyku do utrzymywania czystości osobistej, odzienia i otoczenia. Badania te ukierunkowane są nie na statystykę sprzedaży środków czystości, a raczej na aktywność w ich stosowaniu. Znamienne są tu wyniki ankiet przeprowadzonych kilka lat temu pod auspicjami Centrum Zdrowia Dziecka. Z powstałego na ich podstawie raportu Higiena rąk i otoczenia człowieka wynika, że zachowania higieniczne są w naszym kraju dalekie od ideału. Pytania dotyczyły mycia rąk po skorzystaniu z toalety, po powrocie do domu, po zetknięciu ze zwierzęciem. W kontekście obecnej pandemii źle brzmi zwłaszcza konstatacja, ze jedynie 84 proc. pytanych zawsze lub często myje ręce po kontakcie z chorą osobą.

Wydarzenia jakich obecnie doświadczamy być może skutecznie wpłyną na generalną poprawę nawyków higienicznych. Otworzyć to powinno całkiem nowe perspektywy także przed producentami mydła i detergentów. Niektórzy z nich już się nawet do tego przygotowują, o czym świadczy m.in. informacja sprzed zaledwie kilku dni o powstającej w należącej do Orlenu rafinerii w Trzebini największej w Europie instalacji do produkcji glikolu propylenowego, stosowanego m.in. przy wytwarzaniu żelów, mydeł antybakteryjnych i innych środków czystości.

Jeszcze większe perspektywy przed producentami mogą otworzyć się w krajach cywilizacyjnie zapóźnionych. Dysproporcje światowe w tej dziedzinie śledzą m.in. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci (UNICEF). Z ich wspólnego raportu Progress on household drinking water, sanitation and hygiene I 2000-2017 wynika, że 3 miliardy ludzi na świecie ma trudności z umyciem rąk w domu, w tym 1,4 mld w ogóle nie posiada urządzeń pozwalających umyć ręce. Najgorzej pod tym względem sytuacja wygląda w najmniej rozwiniętych krajach świata, zwłaszcza Afryki Subsaharyjskiej – w Rwandzie, Malawi, Ugandzie i Burundi.

ONZ stawia sobie w tej dziedzinie szczytne cele do osiągnięcia. Powstają raporty, śledzone są wskaźniki pozwalające monitorować postępy w budowie infrastruktury doprowadzającej czystą wodę i w stosowaniu środków czystości. Na inwestycje w tej dziedzinie zawsze niestety brakuje pieniędzy. Strach przed skutkami pandemii może jednak okazać się najskuteczniejszym środkiem poprawy zarówno w krajach rozwijających się, jak i już rozwiniętych.

https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/nowe-perspektywy-dla-detergentow/
Popularne pytania
Jaki procent ofiar Auschwitz-Birkenau stanowili Polacy?
Dlaczego w średniowieczu koty przypalano?
Ile czasu był pisany i ile mierzył najdłuższy list żołnierza do żony?
Co mają wspólnego bąki i ziewanie?
W którym mieście na świecie część mieszkańców nie ma na domach dachów?
W których z wymienionych państw nie ma broni atomowej: Holandia, Belgia, Niemcy, Włochy, Turcja, Polska?
Czy w Atenach można jeździć samochodem w stroju kąpielowym?
Która z przypraw może poprawić smak piwa?
Co się działo z nosem Michaela Jacksona?
Gdzie umieścić router Wi-Fi w domu?
Czy wiesz co przedstawia zdjęcie?
Która bitwa brytyjskiej armii uważana jest za najbardziej wstydliwą?
Czym różni się piwo azjatyckiej od europejskiego?
Czy rządy Australii dopiero w połowie lat 60. XX wieku uznały Aborygenów za ludzi?