wojna, 1942
Kulisy nieznanego zamachu na Hitlera w Borach Tucholskich, gdzie polskie podziemie zastawiło pułapkę, 1942
9 czerwca 1942 roku w Berlinie odbyć się miał najważniejszy w czasie II wojny światowej pogrzeb niemieckiego oficera – zmarłego w wyniku ran odniesionych w czasie zamachu w Pradze Reinharda Heydricha. Hitler nie mógł nie wziąć udziału w uroczystościach pogrzebowych - żegnał w końcu szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Aby dotrzeć do Berlina ze swej kwatery Wilczy Szaniec musiał przejechać pociągiem przez Bory Tucholskie. Nie wiedział, że polskie podziemie zastawiło na niego pułapkę.
W akcję zaangażowani byli konspiratorzy z organizacji Gryf Pomorski i Polska Armia Powstania. Żołnierze Polski Podziemnej rozkręcili tory kolejowe, którymi miał przejeżdżać specjalny pociąg dyktatora. Nie było to jednak takie proste - w trosce o bezpieczeństwo wodza, Niemcy puścili lokomotywę, która miała "sprawdzić" czy tory nie zostały uszkodzone lub zaminowane. Konspiratorzy musieli zatem rozkręcić szyny pomiędzy oboma kursami. Wiedząc, ze tereny przez które przejeżdża wódz III Rzeszy są obstawiane przez SS, wprowadzili między strażników swoich ludzi w niemieckich mundurach. Wydawało się, że wszystko zostało dopięte na "ostatni guzik"...
Nocą z 8 na 9 czerwca 1942 roku jadący z Prus Wschodnich do Rzeszy pociąg rzeczywiście się wykoleił, jednakże na jego pokładzie nie podróżował cel zamachu, lecz żołnierze. Tych, którzy nie zginęli na miejscu i nie dali rady uciec, dosięgły kule. Akcja polskiego podziemia odbiła się szerokim echem - okupant wyznaczył gigantyczne nagrody za pomoc w odnalezieniu zamachowców, którzy i tak pozostali nieuchwytni.
IPN
W akcję zaangażowani byli konspiratorzy z organizacji Gryf Pomorski i Polska Armia Powstania. Żołnierze Polski Podziemnej rozkręcili tory kolejowe, którymi miał przejeżdżać specjalny pociąg dyktatora. Nie było to jednak takie proste - w trosce o bezpieczeństwo wodza, Niemcy puścili lokomotywę, która miała "sprawdzić" czy tory nie zostały uszkodzone lub zaminowane. Konspiratorzy musieli zatem rozkręcić szyny pomiędzy oboma kursami. Wiedząc, ze tereny przez które przejeżdża wódz III Rzeszy są obstawiane przez SS, wprowadzili między strażników swoich ludzi w niemieckich mundurach. Wydawało się, że wszystko zostało dopięte na "ostatni guzik"...
Nocą z 8 na 9 czerwca 1942 roku jadący z Prus Wschodnich do Rzeszy pociąg rzeczywiście się wykoleił, jednakże na jego pokładzie nie podróżował cel zamachu, lecz żołnierze. Tych, którzy nie zginęli na miejscu i nie dali rady uciec, dosięgły kule. Akcja polskiego podziemia odbiła się szerokim echem - okupant wyznaczył gigantyczne nagrody za pomoc w odnalezieniu zamachowców, którzy i tak pozostali nieuchwytni.
IPN